Nowe opowiadanie, pt. "Hotel pod cycami" już wkrótce dostępne w postaci ebooka.

Wróciłem do regularnego pisania. Także do pisania opowiadań. 

Praca nad opowiadaniem jest dla mnie jak robota w fabryce czekoladek. Każda czekoladka jest inna, a czytelnik nie dowie się jaki smak skrywają w środku, aż ich nie rozgryzie. Opowiadania to również świetny trening pisarskiego warsztatu i możliwość dowolnego żonglowania konwencjami. Naprawdę lubię to robić, a jeszcze bardziej lubię dzielić się tymi mini historiami z Czytelnikami. Dlatego postanowiłem, że będę te nowe teksty zamieniał w darmowe ebooki, z których za jakiś czas powstanie nowy zbiór. Chciałbym traktować te opowiadania jak czytelnicze single. Pojedynczy singiel będzie jedną dłuższą albo dwiema krótszymi historiami, po profesjonalnej korekcie i redakcji, zawodowo złożonymi w ebook (epub/mobi/pdf) i opatrzonymi okładką. Każdy z nich będzie można m.in. ściągnąć sobie na e-reader, czy telefon z tego bloga.

Pierwszy singiel jest już napisany i zredagowany. Lada chwila zaczną się prace nad jego okładką, a później oddam go do składu. Opowiadanie nosi tytuł „Hotel pod cycami” (jest to nawiązanie do jednego z moich ukochanych tekstów Davida Lodge'a). Jak wszystko, co ostatnio robię – jest to bardzo pulpowa historia, w której tym razem zmieszałem ze sobą romans, sensację, erotykę i komedię.
 
Mam nadzieję, że tego pierwszego singla uda mi się dostarczyć Wam jeszcze w tym roku. W każdym razie – zaglądajcie na tego bloga i sprawdzajcie jak idzie nam skład tego tekstu, bo opowiadanie samo się nie przeczyta.
 
Tymczasem, mały fragment, który zapowiada całość: egzotyczny, chorwacki hotel, małżeński kryzys, komedia pomyłek i mocny prawy sierpowy, od którego wszystko się zaczyna...

Łukasz Śmigiel 
„Hotel pod cycami” (fragment opowiadania)

*
Pierwszy cios trafia mnie w usta. Odruchowo robię dwa kroki w tył. Czuję przeszywający ból pękniętych warg i skaleczonych dziąseł, a także smak krwi, który wcale nie jest metaliczny, jak mówią w filmach. Zaraz potem Petar – bo tak ma na imię mój prześladowca – uderza mnie ponownie. Tym razem dostaję w nos. Pierwszy raz słyszę dźwięk pękającej kości. Niczym grzmot rozchodzi się rezonansem po czaszce, a ja już wiem, że w tym sezonie więcej sobie nie ponurkuję. Siła uderzenia sprawia, że, zataczając się, wychodzę na balkon. Trzeci cios Petara na szczęście chybia, bo olbrzym byłby mnie znokautował, ale i tak mam pecha. Uderzam plecami o barierkę. Główna poprzeczka nie łamie się, ale zwyczajnie odpada razem z fatalnie zamocowanymi śrubami. Chorwackie wille są nieustannie naprawiane, przebudowywane i remontowane. Mogłem się tego spodziewać. Mój sandał nie znajduje oparcia i tracę równowagę. Zaczynam spadać. Wyrzucam odruchowo ręce do przodu i w ostatniej chwili łapię za krawędź balkonu.

Tak mniej więcej przedstawia się finał historii, którą Wam zaraz opowiem...

Zacznijmy od początku, od mojej byłej dziewczyny. Nie mam pojęcia czy Anna kiedykolwiek mnie kochała. Wiem natomiast, że ja byłem absolutnie zafascynowany jej ciałem. Zanim królowa Anna zaczęła miłościwie panować nad moim penisem, byłem w kilku związkach, ale tylko ona budziła we mnie tak szalone pożądanie. Pragnienie, którego nie potrafiłem kontrolować. Była ode mnie prawie o głowę wyższa i NIEMAL piękna. Robiła piorunujące pierwsze wrażenie. Wydawało się wtedy, że jest doskonała, niczym zawodowe modelki z okładek kolorowych pism. Widząc tak piękną kobietę, my – mężczyźni przeciętni – natychmiast dajemy za wygraną i nawet nie próbujemy jej podrywać. Omijamy takie kobiety, jak lew, który unika lwicy z młodymi. Myślimy sobie, że takie cudo naprawdę trudno zdobyć, a jeszcze trudniej przy sobie utrzymać. Poza tym modelki to naprawdę spory wydatek. Zaznaczam jednak, że uroda Anny była na swój sposób niepełna. Po dłuższej obserwacji dostrzegało się w jej twarzy jakąś przeciętność, braki w symetrii. Swoistą skazę na antycznej wazie. Wystarczyło jednak, że nagle przekrzywiła głowę lub zmieniła pozę i piękno niespodziewanie wracało. Było to jak nieustannie odnawiający się zapas cukierków. Dlatego ja jednak zaryzykowałem i ostatecznie ją zdobyłem. Historia naszego związku nie jest istotna. Ważne jest to, co Anna ze mną zrobiła i jak odmieniło to moje życie.

Cały tekst ukaże się już wkrótce, w postaci ebooka we wszystkich popularnych formatach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polecam książki z księgarni Legimi: Brad Stone - "Sklep, w którym kupisz wszystko. Jeff Bezos i era Amazona"

Polecam książki z księgarni Legimi: Arturo Perez-Reverte, "Ostatnia bitwa Templariusza".

Polecam książki z księgarni Legimi: Bożena Fabiani "Gawędy o sztuce" wiek XV-XVI