7 rzeczy, które wnerwiły mnie w Rogue One! (Star Wars)
1. Brak charakterystycznej muzyki i napisów w czołówce, ale ujęcie „na planetę” już jest. Poważnie? To ja oglądam Gwiezdne Wojny , czy jednak nie? 2. Główni bohaterowie ledwie nakreśleni kilkoma kreskami. Nie ma z kim się utożsamiać, a umieralność większa, niż w przypadku liczby wrogów zabitych przez Rambo . Na nikim mi nie zależy. 3. Muzyka... jednak nie dość dobra. 4. Totalnie nieoryginalny robot. Nuuuuda. 5. Ten film jest nieśmieszny. Ten film jest smutny i dobijający. Zamiast zabawnej, lekkiej, przygodowej space-opery dla rodziny (pełnej magii i fantastyki), dostajemy pseudo-realistyczny dramat wojenny w kosmosie dla hard-core fanów. TO NIE SĄ ŻOŁNIERZE KOSMOSU ! 6. A skoro klimat filmu nijak ma się do reszty cyklu – po co robić tak płynne przejście między RO, a NH??? W RO Vader jest psychopatycznym mordercą, ale 3 minuty później w NH już nie? To się nie trzyma kupy. 7. Film niczego nie wnosi do uniwersum. Równie dobrze, mogłoby go wcale nie być.